Jeszcze w maju zadzwoniła do mnie przesympatyczna pani Janeczka z prośbą o aranżację niedużego terenu przed domem, który kiedyś należał do jej teściowej. Chciała, aby zaproponować jej coś ciekawego, odgrodzić się trochę od sąsiadów, a takze by zaproponowane przeze mnie nasadzenia nie były zbyt kłopotliwe w pielęgnacji. (Do takich próśb zdążyłam się już przyzwyczaić - padają z ust prawie każdego klienta ;-)) W rezultacie powstał sympatyczny przedogródek bylinowo - iglakowy. Efekty poniżej.
Teren wymagał uzupełnienia w żyzną glebę.
Nie podejrzewałam, ale na ten niewielki placyk nasypaliśmy 20 ton ziemi...
W trakcie rozkładania siatki na krety.
Dzięki zaangazowaniu włascicieli, a także sprzyjającej pogodzie już po tygodniu nad trawnikiem unosiła się zielona mgiełka. A tak wygląda trawnik po 3 tygodniach od zasiania.
Centalny punkt ogrodu - żwirowy placyk z wrzosami i wrzoścami, a także formowanym jałowcem.
Tawułki Arendsa w pełnej krasie.
Żurwki też już kwitną.
Na razie, jak to zwykle na początku, całość sprawia wrażenie wykorowanego placu, ale mam nadzieję, że już jesienią wrażenie będzie zupełnie odmienne. Tym bardziej, że nowy ogród to jednocześnie nowe oczko w głowie właścicieli ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz